Miasta zachodniego wybrzeża USA

Kolejne dni naszej podróży poślubnej, spędziliśmy na zachodzie USA. Odwiedziliśmy wiele miast, parków narodowych oraz parki rozrywki. Czyli wszystko, bez czego ten wyjazd, byłby nijaki… 🙂 Chcielibyśmy zabrać Was we wszystkie te miejsca! 🙂 Postaramy się w najbliższych wpisach podzielić się z Wami kwintesencją naszego amerykańskiego honeymoon. Zacznijmy od miast zachodniego wybrzeża… 🙂 Zapraszamy!

1 (1113204) (Kopiowanie)

San Francisco

Dolecieliśmy do San Francisco! Od razu po odebraniu bagaży, ruszyliśmy w stronę wypożyczalni aut, gdzie czekała nasza rezerwacja (rady na temat samochodu w podróży tutaj). Wszystko poszło gładko i sprawnie. Późna godzina i lekkie zmęczenie podróżą, skierowały nas bezpośrednio do hotelu. Zregenerowaliśmy siły, by wczesnym rankiem zwiedzić jedno z najbardziej znanych miast zachodnich stanów… 🙂 Początek oczywiście w wielkim stylu! 😀 Pamiętacie serial „Pełna chata” ? To jeden z seriali naszego dzieciństwa. 🙂 Akcja rozgrywa się właśnie w San Francisco, co świetnie widać na czołówce…

Uznaliśmy, że Alamo Square, będzie świetnym punktem wypadowym. Park na wzgórzu, otoczony malowniczymi „szeregowcami” zwanymi Painted Ladies, robi fantastyczne wrażenie.

Po kilku pamiątkowych zdjęciach ruszyliśmy na jeden z punktów widokowych, czyli Coit Tower. Jest to wieża telegraficzna z 1933 roku, wewnątrz której znajdują się liczne malowidła ścienne. Ale nie dla nich tu przyszliśmy! Chcieliśmy zobaczyć panoramę miasta i jedną z jego ikon czyli Golden Gate. ❤

Kolejnym punktem był port i Pier 39, czyli molo zapełnione sklepikami i restauracjami oraz… uchatkami. Tak! Na końcu tego miejsca odnajdziecie liczne, leniwe lwy morskie wylegujące się na słońcu. Ich zachowanie przyciąga tłumy gapiów. Nas też zatrzymało na kilka dobrych chwil. 🙂

Spacerując po porcie nie sposób nie zauważyć słynnej wyspy Alcatraz, na której możecie odwiedzić dawne więzienie o zaostrzonym rygorze. My co prawda nie zdecydowaliśmy się, ale podobno warto. Tymczasem spacerując zlokalizowaliśmy miłą nadmorską restauarcję, do której wróciliśmy na obiad z prawdziwego zdarzenia! 🙂

Wcześniej uchwyciliśmy jeszcze kilka klatek na Union Square otoczonym centrami handlowymi oraz oplecionym siecią wyjątkowych tramwajów. Wyjątkowych, bo poruszających się dzięki umieszczonym w drodze linom. Wszystko to odbywa się za sprawą stromych ulic. 🙂 Tramwaje (cable cars) to nieodłączny symbol San Francisco.

Po krótkim spacerze zdecydowaliśmy… próbujemy kalifornijskiego kraba! 😀 Jedliśmy dotychczas różne owoce morza, jednak dania tego rodzaju nie próbowaliśmy. Będąc w porcie San Francisco i widząc te wszystkie piękne owoce morza, nie mogliśmy się oprzeć. Otrzymaliśmy wszelkie wskazówki jak sobie z nim poradzić. 🙂 Zachwycaliśmy się klimatem tego miasta, zajadając przepysznego kraba. ❤

Do dopełnienia całości brakowało tylko przejechać się Czerwonym Mostem! Z uśmiechem na twarzy i pełnymi brzuchami, ruszyliśmy na sesję z Golden Gate. Ponoć w okolicach mostu, bardzo często występuje gęsta mgła, zasłaniająca go częściowo, a nawet całkowicie! Nam jednak 2 deszczowe dni w Nowym Jorku zostały odpłacone, przepięknym słońcem i stuprocentową widocznością w San Francisco! Równowaga w przyrodzie musi być! Zresztą sami zobaczcie… 🙂 Warto dodać, że przejazd mostem w stronę miasta jest płatny. Kierując się poza miasto, już nie zapłacicie. 🙂

Czas ruszać w dalszą drogę… Jutro z rana czeka na nas pierwszy z parków narodowych. O nim i wszystkich innych przez nas odwiedzonych, w kolejnym wpisie… tymczasem skupimy się na kolejnym mieście zachodniego wybrzeża USA.

Los Angeles

Miasto Aniołów to centrum światowego show-biznesu, mody, nauki, kina i rozrywki! Dojechaliśmy tam wieczorem, od strony miejscowości Pasadena. Tam naszą uwagę przykuł neon reklamujący restaurację z klasycznymi amerykańskimi żeberkami i stekami. ❤ Po zakwaterowaniu się w hotelu, powróciliśmy w to miejsce, żeby zasmakować tych pyszności. Było warto! Stek i żeberka w Gus’s Barbeque – to tego było nam trzeba po długiej podróży! 😀

Poranek rozpoczęliśmy od jednej z najbardziej rozpoznawalnych dzielnic L.A. czyli Hollywood! Widok z placu przed Obserwatorium Griffith na wzgórza z ogromnym napisem przypomniał nam jeszcze bardziej, że znajdujemy się w dzielnicy licznych wytwórni filmowych.

Zrezygnowaliśmy zatem ze zwiedzania obserwatorium na rzecz rozrywki w… Universal Studio! To było coś NIESAMOWITEGO i z pewnością opowiemy Wam co nieco, we wpisie o rozrywce w USA.. 🙂 Pochłonięci bez reszty, wyszliśmy z Universal dopiero wieczorem. Ale! Chcieliśmy przespacerować się jeszcze Aleją Gwiazd i zobaczyć Dolby Theatre (dawniej Kodak Theatre), znany z ceremonii wręczania Oscarów. I jak się domyślacie…wsiedliśmy w samochód i po prostu to zrobiliśmy! 🙂

Myśląc o Los Angeles, musicie pamiętać o jeszcze jednej jego dzielnicy…. Venice!  Słynie ona z plaż, pieszej promenady, skateparków, licznych miejsc do uprawiania wszelakich sportów, ulicznych artystów oraz „zielonych doktorów”. Upodobali ją sobie liczni reżyserzy. Możecie spodziewać się, że spacerując po promenadzie napotkacie plan filmowy. Podczas naszego pobytu nagrywano tu serial „Rush Hour”. Nasi znajomi, natomiast napotkali samego Bruce’a Willis’a. Miejcie więc oczy szeroko otwarte! 😀 A… zieleni doktorzy? Już wyjaśniamy! To ludzie, którzy pomagają Ci zdiagnozować Twoje problemy zdrowotne. Jeżeli masz migrenę, problemy ze snem lub dolegliwości bólowe, pomogą Ci bardzo chętnie za odpowiednią opłatą, przepisując leczniczą… marihuanę! 🙂 Jest ona bowiem legalna w Kaliforni tylko w formie leku. 🙂 Co kilka metrów, znajdziecie zatem lekarza specjalistę od bolączek wszelakich! 😀

Beverly Hills

Ociekające bogactwem Beverly Hills należy do metropolii Los Angeles. Zobaczycie tu wszelkie rodzaje najdroższych samochodów, ekskluzywne butiki i mało pieszych (jeśli już, to turystów… ). Mieszkają tu bowiem sami bogaci lub sławni ludzie, którzy zazwyczaj nie chadzają pieszo. 😛 To tu mieszkali Walshowie z serialu „Beverly Hills 90210”, choć ich domu w rzeczywistości tu nie znajdziecie. 🙂 Na jednej z tutejszych ulic, czyli Rodeo Drive, Julia Roberts będąc „Pretty woman” wybierała swoje pierwsze „drogie” sukienki. Jedno jest pewne… jeśli chcecie spędzić czas w Beverly Hills na zakupach bądź w restauracjach, weźcie ze sobą gruby portfel! 🙂

Santa Monica

To rozrywkowe miasto położone jest nad brzegiem Oceanu Spokojnego. Wakacyjny klimat utrzymuje się tu zatem cały rok! Możecie oczywiście liczyć na nocną rozrywkę, ale także w ciągu dnia oprócz plażowania ( i „filmowych” budek z ratownikami) czekają na Was liczne butiki i kawiarnie oraz diabelski młyn. 🙂 Tą ostatnią atrakcję odnajdziecie na molo (Santa Monica Pier). Tu też swój koniec ma historyczna Route 66, droga łącząca stany od wschodu (Chicago) na zachód (Los Angeles).

Port Hueneme

Ta nadbrzeżna miejscowość turystyczna stała się naszym azylem na kilka ostatnich dni plażowania. Spacerując odnajdziecie tu liczne parki, uśmiechniętych ludzi i piękne domostwa. Jest też molo i prawdziwa amerykańska baza wojskowa! Miło spędzić czas w takim „normalnym” i nie do końca turystycznym miasteczku. Zresztą zobaczcie sami…

San Diego

W San Diego oprócz odwiedzenia imponującego Zoo Safari, wybraliśmy się też do centrum miasta. Z racji bliskości meksykańskich sąsiadów naleciałości tej kolorowej kultury są tu znaczne. Wszechobecny język hiszpański, kolorowe stroje i kawiarnie, meksykańska muzyka oraz zabudowa, przeniosły nas mentalnie nieco bardziej na południe! 😉 Podobno wiele westernów i innych filmów, kręconych jest właśnie w San Diego, a szczególnie w malowniczym Old Town San Diego State Historic Park.

Sporo czasu spędziliśmy też w Balboa Park. Spacerowaliśmy między zabytkowymi budynkami w stylu hiszpańskim. Większość z nich przeznaczona jest na różnego rodzaju działalności kulturalne. Ogrody są bardzo zadbane i przyjemnie spędza się w nich czas. 🙂

Po niekończących się spacerach, złapaliśmy nieco oddechu w porcie. Zrelaksowaliśmy się leżakując pod „ciekawymi” drzewami i przyglądając się kolorowym latawcom wariującym po niebie. 🙂

Jak widzicie każde z tych miast było inne… ale każde warto zobaczyć i poczuć jego klimat! Różnorodność miejsc, mimo bliskości geograficznej, jest naprawdę ciekawa! Ale USA to nie tylko wielkie aglomeracje miejskie… to także Parki Narodowe, którymi natura hojnie obdarzyła ten kontynent. Zabierzemy Was tam w najbliższym wpisie… ❤ Będzie kolorowo i z mnóstwem zdjęć! 😀

Love is the answer!

1 (1113113) (Kopiowanie)

Więcej wpisów z naszej podróży poślubnej po USA:

  1. Honeymoon! – nasze USA
  2. Spacerem po Nowym Jorku
  3. Zielony Nowy Jork – Central Park
  4. Top 10 Nowy Jork – Co warto zobaczyć?
  5. USA – Miasta zachodniego wybrzeża
  6. Wielki Kanion i inne cuda natury zachodniego USA ❤
  7. Universal Studio i inne rozrywki zachodniego wybrzeża USA
  8. Las Vegas – stolica hazardu

4 komentarze Dodaj własny

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s