Wszystko co dobre szybko się kończy. Powtarza to chyba każdy z nas, gdy wakacyjny czas dobiega końca. My hołdujemy jeszcze innej sentencji… Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! 🙂 Pewnie! Szczególnie jeśli mieszka się w tak pięknej okolicy, zapewniającej liczne atrakcje – Bielany ❤ Nasz Eurotrip musiał prędzej czy później się zakończyć, czas więc zbierać manatki. Ale przecież podróż powrotna nie musi być nudna! Zaplanowaliśmy ją tak, by podczas kolejnych kilku dni, zobaczyć jeszcze trochę pięknego, europejskiego kontynentu! ❤ Ruszamy!
Lazurowe wybrzeże
Wczesnym rankiem ruszyliśmy z Barcelony w stronę Nicei, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. To niespełna 7 godzin w podróży, a po drodze jest jeszcze kilka miejsc wartych odwiedzenia. My zatrzymaliśmy się w Saint-Tropez w poszukiwaniu… nie Pokemonów (wtedy jeszcze nie biegały po ulicach), a Żandarma ze słynnego filmu. Niestety, nie udało się… ALE! Odnaleźliśmy coś, co wprawdzie czeka tam na każdego z Was! Przepiękne widoki i cudowny lazur bezmiaru wód! ❤ Odszukaliśmy także najprawdziwszą, francuską winnicę, oferującą różnorakie trunki sporządzone z rosnących nieopodal winogron. Postanowiliśmy, że butelka samodzielnie wybranego (po długotrwałej degustacji) wina, będzie najlepszym prezentem z wyjazdu dla naszej rodziny … wzięliśmy cały karton! 😀
Kolejny nasz przystanek był w słynnym Cannes. Dojechaliśmy tam u schyłku dnia, ale szybko udało nam się odnaleźć Palais des Festivals et des Congrès. To tu przyznawane są Złote Palmy podczas dorocznych Festiwali Filmowych. Przymierzyliśmy się do czerwonego dywanu, przeszliśmy się Promenadą Gwiazd (to tu „gwiazdy” odciskają swoje dłonie) i ruszyliśmy do Nicei, gdzie czekało na nas wygodne łóżko. 🙂
O poranku przyjemny spacer po Nicei uświadomił nam, że radość z tej podróży będzie do nas powracać jeszcze przez wiele lat! W Nicei naszą uwagę przykuł niezwykle kolorowy targ. Oprócz przepięknych owoców i warzych, można tu było znaleźć produkty regionalne i własnoręcznie robione. Zakupiliśmy dla naszych mam lawendowe mydełka. To właśnie z tych pachnących, fioletowych kwiatów słynie przecież Prowansja. ❤ Nie było nam dane zobaczyć ukwieconych nimi pól, więc przywieźliśmy do domu choć namiastkę tego zapachu. 🙂
Z Nicei „rzut beretem” dzielił nas od Księstwa Monako– drugiego najmniejszego, niezależnego państwa świata! Wszystkie domy ułożone tu są jakby „piętrowo” na górzystych ścianach. 🙂 W jednej z najsłynniejszych europejskiech dzielnic- Monte Carlo, odnajdziecie oczywiście luksusowe auta, liczne kasyna oraz trasę Grand Prix Monako Formuły 1. Nasze autko pokonało jej fragmenty bez większego trudu, ale też… bez zawrotnych prędkości… 😀
Jesteśmy w Mediolanie!
Po zachwyceniu się miniaturowością Monako, ruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem czekał na nas Mediolan. Nie mogliśmy odmówić sobie zobaczenia na własne oczy La scali, która z zewnątrz, okazało się, nie wywołuje zbytniego wrażenia. Za to Katedra Narodzin św. Marii w Mediolanie już tak! Jej wielkość i misterność bezsprzecznie imponuje. Nieopodal położona Galleria Vittorio Emanuele II czyli galeria handlowa, zachęca do odwiedzin, niekoniecznie w celach konsumpcyjnych… Jej szklany dach oraz mnogość malowideł pozwalają na obecność sztuki w tym jakże komercyjnym miejscu! Ciekawe i bardzo oryginalne połączenie! 🙂 Na koniec tego włoskiego dnia odnaleźliśmy klimatyczną knajpkę poleconą przez recepcjonistkę z hotelu. Acqua e farina ugościła nas najprawdziwszą włoską pizzą! Było smacznie i wesoło 🙂
Ostatnia prosta
Wczesnym rankiem ruszyliśmy w dalszą i zarazem długą drogę. Po około 7 godzinach w trasie znaleźliśmy się z powrotem u naszych zachodnich sąsiadów, tym razem jednak w Norymberdze. Po nocnym rozprostowaniu kości w jednym z hoteli, ruszyliśmy na spacer po rynku staromiejskim. Mnogość zabytkowych budowli i tradycyjnej niemieckiej zabudowy oświetlona wczesnojesiennym słońcem wyglądały znakomicie. W Norymberdze odnajdziecie wiele miejsc związnych z Albrechtem Dürerem, malarzem tu urodzonym i jak widać, niezwykle szanowanym. 🙂
Ostatni nasz nocleg planowany był w Dreźnie, gdzie dojechaliśmy po 3,5 godziny. Jednak w trakcie spaceru zaczęliśmy wyczuwać zbyt natarczywie bliskość naszego domku… ❤ Zjedliśmy obiad, odwołaliśmy nocleg w hotelu i ruszyliśmy do Warszawy!
Oczywiście w planach mieliśmy postój lub nocleg w przypadku, gdyby nasze ciała odmówiły posłuszeństwa, a zmęczenie wzięłoby górę. Hoteli na trasie jest przecież mnóstwo! Chęć wyspania się we własnym, cieplutkim łóżku była jednak na tyle silna, że bez żadnego problemu dotarliśmy do domu. 🙂 Bielany przywitały nas z rana złotą, polską jesienią… i po raz kolejny upewniliśmy się, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Szczególnie, gdy przebywamy w nim razem!
Love is the answer!
Interesują Cię inne wpisy z naszego Eurotripu?
- Eurotrip czas zacząć
- Eurotrip – droga na zachód. Niemcy i Belgia
- Dzień w Paryżu- Eurotrip cd.
- Costa Brava – Czas na relaks
- Barcelona w jeden dzień
- Eurotrip powrót – Lazurowe wybrzeże
Wspaniała podróż! 🙂 Wiele wrażeń doświadczyliście. Pozdrawiam turystycznie 🙂
PolubieniePolubienie
Taka podróż to było nasze marzenie. Cieszymy się, że mogliśmy je zrealizować razem. Kolejne juz niebawem! Rownież pozdrawiamy 😉
PolubieniePolubienie