Rijeka
Miasto to nie jest położone na półwyspie Istria. Ma całkiem inny charakter niż te, które widzieliśmy wcześniej, jest bardziej przemysłowe i mniej urocze… Po co więc tam jechaliśmy? A po to, żeby spełnić swój obywatelski obowiązek i zagłosować w wyborach prezydenckich.
Niewielka komisja wyborcza położona w centrum miasta w Polskim Towarzystwie Kulturalnym (ich FB) przyciągnęła tego dnia prawie 700 osób, które chciały oddać głos! Komisja była tak mała, że trzeba było odstać swoje (i to dość długo) w kolejce na schodach 🙂 Głosowanie to jednak obowiązek i przywilej, którego nie mogliśmy sobie odmówić! A widok komisji wyborczej, która siedziała na „babcinych” fotelach przy stoliku kawowym, na którym doniośle stała urna…był bezcenny i do dziś wspominamy go z uśmiechem.
Po spełnionym obowiązku pospacerowaliśmy głównym deptakiem na zasłużoną porcję wyśmienitych lodów i zebraliśmy się do powrotu, który nie okazał łatwy… Kiedy przejeżdżaliśmy przez niewielkie góry rozpętała się burza gradowa. GRADOWA!
Jak wiecie samochód nie był nasz, przez co bardzo obawialiśmy się że zostanie zniszczony. Korzystając ze wskazówek tubylca „przytuliliśmy się” autem do ściany budynku i obłożyliśmy go całego ręcznikami. Tak przez kolejne pół godziny, przy cudownym akompaniamencie kulek gradu o nasz dach przeczekaliśmy nawałnicę… Przetrwaliśmy. Auto dziadka też (ps. zresztą służy do tej pory).
Takie właśnie są nasze wspomnienia z Rijeki 🙂 To gradobicie to znak? Może to udowodniło nam, że razem możemy więcej? Z perspektywy czasu już wiemy, że wspólnie możemy absolutnie WSZYSTKO! To proste.
Love is the answer!
3 komentarze Dodaj własny