Wolny weekend, brak konkretnych pomysłów na spędzenie czasu i burzowe prognozy. Przez kilka dni myśleliśmy, gdzie możemy pojechać na weekend blisko Warszawy. Przejrzeliśmy dostępne oferty w internecie, ale wszystkie sensowne propozycje znajdowały się dość daleko od stolicy. Finalnie w sobotę, około godziny 11 podjęliśmy decyzję- jedziemy do Kazimierza Dolnego na spacer i herbatę w naszej ulubionej herbaciarni. Bez planów na nocleg ruszyliśmy w trasę, a że szczęście nam sprzyja odkryliśmy zupełnie przypadkiem miejsce doskonałe. ❤
Weekend niedaleko od Warszawy
Kazimierz Dolny ma w sobie coś bardzo przyjemnego. Poza tym, że urokliwy rynek jest zatłoczony turystycznie, można tu odetchnąć. Spacer na Górę Trzech Krzyży, zwiedzanie obiektów sakralnych, niespieszne popijanie herbaty i zajadanie symbolicznego „maślanego koguta”- każdy znajdzie tu coś dla siebie.
My po odwiedzeniu rynku i Góry, poszliśmy na żydowski targ, by na koniec zasiąść w herbaciarni, którą w latach licealnych pokazała nam nasza wychowawczyni. Herbaciarnia u Dziwisza to miejsce z artystyczną duszą, pysznymi herbatami i smakowitymi ciastami. Zobaczycie tu nie tylko ciekawe meble i obrazy, ale możecie też zaszyć się z książką, których wybór jest naprawdę spory. My wracamy tu zawsze, gdy jesteśmy w Kazimierzu Dolnym. Po słodkościach ruszyliśmy też na obowiązkowy punkt programu czyli spacery po wąwozach… ❤
Pyszna restauracja nieopodal Nałęczowa
Będąc niedaleko Nałęczowa, musieliśmy wrócić do restauracji, która kilka lat temu ogromnie przypadła nam do gustu! Patataj, bo o tym miejscu mowa, serwuje świeże, pachnące i pyszne potrawy, wśród malowniczej roślinności i zadbanego ogrodu. Cudownie! Tym razem skusiliśmy się na krem z cukinii i różowy chłodnik (przepyszny!!!! niestety występuje tylko w letniej wkładce menu, więc spieszcie się!). Na drugie danie kaczka z kaszą jaglaną i sosem porzeczkowym oraz polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym z mięciutkimi kopytkami (mniam!). Niestety nie starczyło nam miejsca na desery… ale na pewno tu wrócimy przy najbliższej okazji. I wam też polecamy!
Nocleg blisko natury
W drodze do Kazmierza Karina przeglądała dostępne pensjonaty. Niestety wszystkie, które przykuły naszą uwagę, były już zarezerwowane. Niełatwo jest znaleźć nocleg w dość turystycznym miejscu, tak na „spontanie”. Nie chcieliśmy jechać do zwykłego hotelu, w grę wchodził apartament, ale zależało nam na dostępności gotowego śniadania… 🙂 w końcu to leniwy weekend! I nagle, objawienie! „Ekopark” Lipowa Dolina. Okazało się, że tu również nie ma dostępnych pokoi 2-osobowych, ale właściciel od razu zaproponował większy pokój, za naprawdę nieznaczną dopłatą. Zgodziliśmy się bez zastanowienia! Teren jest tutaj przepięknie zielony, zadbany… Goście ulokowani są w kilku „chatach”. Łącznie jest tu 50 miejsc noclegowych, lecz mimo pełnego obłożenia nie czuje się tu zatłoczenia. Każdy znajdzie ustronne miejsce dla siebie. Czekają na was hamaki, ławeczki, bujawki, miejsce przy grillu czy wędzarni albo na werandzie, czy we wspólnym salonie. Obszar jest naprawdę duży i pełen roślin. Wystrój w budynku, którym my spaliśmy, jest dopracowany i estetyczny. Nocowaliśmy w pokoju lawendowym. ❤ I trochę żałujemy, że mogliśmy tutaj zostać tylko na jedną noc…ale co się odwlecze to nie uciecze. Wrócimy tu kiedyś na dłuższy relaks. 🙂
Tym bardziej, że zaserwowane przez gospodarzy śniadanie było przepyszne! Oprócz pozycji kultowych jak parówki czy jajka sadzone, pojawiło się też carpaccio z kalarepy czy sałatka z kaszy gryczanej. Szynki i przetwory owocowe są przygotowywane własnoręcznie przez gospodarzy. Po takim śniadaniu nabraliśmy chęć na spróbowanie serwowanej tu obiadokolacji- następnym razem z pewnością się skusimy. 🙂 Możecie też zabrać część Lipowej Doliny ze sobą- gospodarze prowadzą sprzedaż przetworów owocowych, nalewek i win z sąsiedniej winiarni. My skusiliśmy się na słoiczek musu z malin, od którego nie mogliśmy się oderwać podczas śniadania. 🙂
Sandomierz
Po takim śniadaniu chcieliśmy ruszyć na dalsze spacery. Pojechaliśmy więc do Sandomierza, w którym nigdy do tej pory nie byliśmy… Co prawda, nie zwiedzaliśmy Sandomierza śladami Ojca Mateusza, ale miasteczko i tak wydało nam się przyjemne. Okazało się, że jest to bardzo turystyczna miejscowość! Ilość wycieczek naprawdę nas zadziwiła. Po odwiedzeniu informacji turystycznej, z mapą w ręce, spacerowaliśmy między najważniejszymi budynkami, by zakończyć nasz spacer cieplutkim, pachnącym gofrem ze śmietaną i truskawkami nad Wisłą. 🙂
Spędziliśmy ten weekend spokojnie i bez fajerwerków, ale pysznie i razem! Takiego oddechu było nam trzeba, by stawić czoła kolejnym wyzwaniom dnia codziennego. 🙂 Wam też polecamy, takie wypady- regeneracja gwarantowana! 🙂
Love is the answer!
Też byłam zaskoczona, że Sandomierz jest tak turystycznie popularny. Idealny na spokojne niedzielne popołudnie. 😉
PolubieniePolubienie
Wspólne niedzielne popołudnia są zdecydowanie cudowne! 😀
PolubieniePolubienie